Czy tłumacze są jeszcze potrzebni?


Oto nowy wynalazek, który potencjalnie ma wyeliminować potrzebę tłumaczy w procesie porozumiewania się w obcych językach:

Microsoft opublikował 9 minutowy film, na którym Rick Rashid, szef działu Microsoft Research prezentuje działanie nowego translatora. Najpierw wygłasza tekst, który automat na bieżąco spisuje i tłumaczy na język mandaryński. Następnie, translator wypowiada efekt przekładu ludzkim głosem, a konkretniej – głosem Rashida.

Jak to możliwe, ze translator wygłosił tekst głosem szefa Microsoft Research? Z tłumaczenia Rashida wynika, że tekst w języku mandaryńskim, bynajmniej nie został wcześniej nagrany. Automat przekładał go w czasie gdy padały kolejne słowa oryginału. Translator otrzymał jednak wcześniej godzinną próbkę innych oracji Rashida. Dzięki temu był w stanie przeczytać informację jego własnym głosem.

[za: http://technologie.gazeta.pl/internet/1,104530,12826603,Nauka_jezykow_obcych_wlasnie_przestaje_byc_konieczna.html]

Jasne jest jednak, że na razie to tylko założenia – uważni słuchacze wychwycili różnice pomiędzy słowami Rashida a zapisanym tekstem (Rashid: „It really happens in two steps”, maszyna: „It really happen to stop”). Inne wątpliwości celnie oddaje jeden z komentarzy pod artykułem:

O tym jak daleko jesteśmy od automatycznych translatorów wie każdy, kto choć raz czytał tekst tłumaczony automatami Microsoft czy Google. Do dobrego tłumaczenia potrzebna jest nie tylko analiza treści, ale też jej interpretacja. Automat nie będzie w stanie przełożyć poezji, niektórych żartów, gry słów, haseł reklamowych, wypowiedzi dwuznacznych czy wieloznacznych. Czytając napis ŁÓDŹ nigdy nie zgadnie czy chodzi o łajbę, czy miasto. W kontaktach oficjalnych, dyplomatycznych, biznesowych zawsze potrzebny będzie tłumacz. Translatory mogą się przydać co najwyżej turystom.

.