Angielski szpieg


Ciekawą, choć dla niektórych kontrowersyjną rozmowę na temat języka angielskiego i sposobów na naukę języka przeczytać można w Przekroju. Olga Woźniak wypytuje dr Grzegorza Śpiewaka (wykładowcę w Instytucie Anglistyki Uniwersytetu Warszawskiego, naczelnego doradcę do spraw metodyki nauczania wydawnictwa Macmillan Polska, prezesa DOS-TTS, niezależnego centrum doskonalenia nauczycieli języków obcych) o to, jak, kiedy i gdzie powinniśmy uczyć się języka, czego możemy wymagać od najmłodszych i czy idealna gramatyka oraz nienaganny akcent są tak naprawdę najistotniejsze.

„(…) Zresztą jeśli wydawałoby się nam, że osiągnęliśmy poziom native speakera, to i tak w zetknięciu z Anglosasem spotkałby nas los taki jak niemieckich szpiegów w czasie II wojny światowej.

Coś ich zdradzało?

– To, że aby w pełni poznać język obcy, trzeba się wychować w kulturze, którą on opisuje. Znać te same wyliczanki, bajki, filmy, miejscowy slang. Podczas bitwy o Ardeny Amerykanie wykrywali szpiegów, zadając im pytania o baseball. Używali też szyboletów – haseł rozpoznawczych zawierających zgłoskę albo wyraz bardzo trudny do wymówienia dla cudzoziemców. W bitwie o Normandię hasłem i odzewem były wyrazy flash – thunder – welcome, bo mało który Niemiec potrafił uniknąć wymowy velcome.”

[za: http://www.przekroj.pl/cywilizacja_nauka_artykul,8084,0.html]