Co w języku doprowadza nas do szału?


Co jakiś czas pojawia się tu wpis o błędach językowych, których powinni unikać tłumacze. Na szczęście, jak pokazują różne fora i dyskusje, wiele z tych błędów irytuje również „zwykłych” – czyli nie związanych zawodowo z rozważaniami nad językiem – jego użytkowników. Przykładem może być to forum, na którym użytkownicy dzielą się tym, co doprowadza ich do szału w ramach błędnych i nadużywanych fraz bądź nachalnych zapożyczeń. Na czarnej liście znalazły się m.in.:

  • natrętne zdrobnienia (pieniążki, chlebuś)
  • niepotrzebne zapożyczenia (dać feedback, kołczować staff)
  • tautologie
  • nadmiernie używane wtrącenia
  • pleonazmy
  • słownictwo „okołodziecięce” (doić cyca)

Żeby jednak życie miało smaczek, warto pamiętać, że znajomość takich błędów może być bardzo przydatna nie przy ich unikaniu, a właśnie stosowaniu w tłumaczeniach w przypadku stylizowanych tekstów (żargon, slang, gwara, słownictwo poszczególnych grup społecznych).