Określane największym wydarzeniem piłkarskim rozgrywki w ramach Euro nie pociągają już za sobą podobnie dużych nakładów pieniędzy – lub dobrej woli – w niektórych sektorach, jak na przykład tłumaczenia. I tak pośmiewiskiem Internetu stała się ściąga dla Irlandczyków, którzy wybierają się do Polski. Na pierwszy rzut oka widać, że to opcja „za darmochę”, czyli nie zatrudniono nawet studenta, tylko przemielono teksty przez Google Translate albo inny, ogólnodostępny translator:
Jeśli ciekawi Was, co jeszcze irlandzki dziennikarz uznał za stosowne umieścić w niezbędniku o Polsce i Polakach, to zajrzyjcie do natemat.pl i przekonajcie się, że chyba sami o sobie niewiele wiemy…