I co dalej z Budapesztem?


Oto news z lekką patynką, ale o dość wymownym tytule: Budapeszt musi zaciskać pasa, bo inaczej zbankrutuje. Jedną z najgłośniej omawianych zmian, jakie mogą zostać wprowadzone w związku z koniecznymi oszczędnościami, jest pobieranie opłat od organizatorów Sziget Fesztivál:

„Miejscy rajcy szukają też dodatkowych dochodów, co może poważnie dotknąć imprezy i festiwale odbywające się w mieście. Pierwszą ofiarą jest znany festiwal Sziget – jedna z największych imprez muzycznych w Europie Środkowo-Wschodniej, od kilkunastu lat odbywająca się latem na wyspie w sercu Budapesztu. Do tej pory organizatorzy otrzymywali od miasta teren, na którym odbywał się festiwal bezpłatnie, jednak teraz z tym koniec. Tarlos szacuje, że organizatorzy festiwalu powinni wpłacić do miejskiej kasy za wynajem terenu ok. 35 milionów zł, jednak w związku z protestami samych mieszkańców ugiął się i szybko stwierdził, że organizatorzy festiwalu mogą liczyć na dużą zniżkę.”

[za: http://wyborcza.biz/biznes/1,101313,8949412,Budapeszt_musi_zaciskac_pasa__bo_inaczej_zbankrutuje.html

O całej sprawie możecie poczytać także tutaj (HU), a o reakcjach tutaj (HU). W telegraficznym skrócie – kultowy festiwal raczej nie będzie miał problemu ze znalezieniem innej, dogodnej miejscówki, wstępnie zaoferowały się już Mogyoród, Békéscsaba, Gyula i  Csillebérc. Trzeba jednak przyznać, że turystom dużo łatwiej byłoby dostać się do Budapesztu, niż do którejkolwiek z tych niezbyt wielkich miejscowości…