Niedawno polecałam Wam artykuł mówiący o możliwych protestach tłumaczy podczas EURO 2012 (znajdziecie to tutaj), dziś zachęcam Was do przeczytania kolejnego tekstu, ukazującego kulisy od drugiej, sądowej strony. Oto artykuł Temida stawia tłumaczy w stan gotowości z Rzeczpospolitej – Prawa:
Najbardziej poszukiwani są eksperci z języków chorwackiego i greckiego. Kiedy brakuje fachowców z doświadczeniem, sądy sięgają po studentów
W razie zatrzymania cudzoziemca jeden z pierwszych kontaktów, jaki należy mu zapewnić, to ten z tłumaczem. Taka zasada obowiązywać będzie też podczas turnieju Euro 2012.
Za zapewnienie tłumaczy z kilkunastu języków odpowiadają prezesi sądów. Na własną rękę o kontakty zadbały prokuratura i policja. W stan gotowości w całym kraju postawiono blisko 300 tłumaczy i kilkuset studentów kierunków lingwistycznych.
Ekspert na telefon
Czekają na wezwanie pod telefonem i nie wolno im korzystać w czasie gotowości z urlopu. Stan gotowości to najczęściej dwa, trzy dni, podczas meczów rozgrywanych w danym mieście.
– Jeśli mieliśmy kłopot z jakimś językiem, prosiliśmy o pomoc konsulów honorowych – mówi „Rz” Stanisław Chmielewski, wiceminister sprawiedliwości odpowiedzialny za sprawne przejście wymiaru sprawiedliwości przez mistrzostwa. Najwięcej tłumaczy zmobilizowano w miastach gospodarzach Euro. Musiały o nich zadbać też te, w których są strefy kibica.
W zależności od reprezentacji, które goszczą w danym mieście i będą w nim rozgrywać mecze, prezesi sądów szukali tłumaczy z tych właśnie języków.
– We Wrocławiu, gdzie zagrają reprezentacje Rosji, Czech i Grecji, mamy „zarezerwowane” kontakty z 24 tłumaczami języka rosyjskiego, 12 greckiego i siedmioma czeskiego – informuje „Rz” Ewa Barnaszewska, prezes Sądu Okręgowego we Wrocławiu.
– U nas lista tłumaczy jest krótka, ale praskie sądy poradziły sobie, nawiązując kontakty ze studentami. Jeśli chodzi o tłumaczenie na rozprawie, nie ma wymagań co do tytułów zawodowych i doświadczenia. Jeśli podsądny się nie sprzeciwia, sąd zaprzysięgnie eksperta i ten może tłumaczyć podczas rozprawy – tłumaczy warszawski sędzia Marcin Łochowski.
Do przetłumaczenia dokumentów potrzebni są już tłumacze przysięgli.
Na wszelki wypadek
Piotr Maziarz, prezes Sądu Rejonowego w Bochni, wprawdzie meczu u siebie nie ma, ale na potrzeby imprez i stref kibica zadbał o tłumaczy z angielskiego, rosyjskiego, holenderskiego i włoskiego. Kłopot był z tłumaczem języka ukraińskiego, ale udało się znaleźć specjalistę z innego miasta.
Małgorzata Grabarczyk, wiceprezes Bałtyckiego Stowarzyszenia Tłumaczy, informuje „Rz”, że w Gdańsku w stan gotowości postawiono 40 tłumaczy – języka norweskiego, angielskiego, rosyjski czy niemieckiego. Kłopot – tak jak w pozostałych miastach – był ze znalezieniem tłumacza języka greckiego.
– Wymiar sprawiedliwości miałby mniej trudności z zapewnieniem najlepszych ekspertów, gdyby udało się wynegocjować na czas Euro wyższe stawki dla nich – mówi Grażyna Koncewicz, tłumacz przysięgły języka czeskiego.
Za stan gotowości tłumacz dostaje 10 zł za godzinę. Za godzinę ustnego tłumaczenia od 30 do 43 zł (w zależności od języka).
Marek Celej sędzia Sądu Okręgowego w Warszawie
Wielokrotnie prowadziłem rozprawy z udziałem tłumaczy. Jeżeli biegły jest dobrym specjalistą i nie trzeba na jego udział w procesie zbyt długo czekać, to fakt tłumaczenia nie ma żadnego wpływu na jakość postępowania. Są dwie szkoły tłumaczeń: jedna – na bieżąco, kiedy podsądny czy świadek wypowiadają po dwa, trzy zdania, a biegły je tłumaczy. Druga – większymi fragmentami. Więcej zwolenników ma pierwsza szkoła, bo jest dokładniejsza, a w procesie każdy wyraz może mieć znaczenie. W procesie z udziałem biegłego trudność polega jedynie na tym, że rozprawa trwa dłużej. Jeśli podsądny składa obszerne wyjaśnienia, to czas na nie poświęcony sąd musi pomnożyć razy dwa.