I to uczy się nie tylko języka obcego czy kultury danego kraju, ale także poszerza swoją wiedzę w zakresie rodzimego słownictwa, wykraczając poza szlifowanie języka literackiego. Robić to można na wiele sposobów, najprzyjemniejszym z nich jest obserwowanie życia wkoło (m.in. podsłuchiwanie autochtonów danych regionów, rozmowy z przedstawicielami różnych środowisk, lektura książek nacechowanych specyficznym słownictwem). Można także iść z duchem czasu i obserwować różne fora i blogi, natykając się czasem na prawdziwe perełki. Moim ostatnim odkryciem jest bogate życie językowe denaturatu, które przyuważyłam tutaj:
(…) synonimy słowa denaturat wg mojej zacnej klienteli: dykta, dyktator, dyktatura, imperator, dętka, dinks, koniak na kościach, kostek, biała dama, szkieletorka, pychota, paligardziołko, siniaczek, gibaj, delirka, Gulgula.
Dopisek z komentarzy: jagodzianka na kościach
[za: http://piekielni.pl/13203#comments]
Takie bogactwo synonimów ciężko zdobyć od ręki, gdy nagle trzeba poradzić sobie z przełożeniem jakiegoś fragmentu, traktującego o specyfiku podobnej rangi, z którym na co dzień nie jesteśmy zaprzyjaźnieni – należy przy tym pamiętać, że nie znamy dnia ani godziny, kiedy kolejny autor zaskoczy nas swoją pomysłowością :)