Węgierski Przegląd Filmowy w Budapeszcie


Tym, których interesuje kinematografia węgierska, polecam relację Krzysztofa Vargi z 43. Węgierskiego Przeglądu Filmowego w Budapeszcie (który odbył się, tradycyjnie, w pierwszym tygodniu lutego):

Międzynarodowa konferencja prasowa na kilka godzin przed oficjalnym piątkowym otwarciem imprezy uświadomiła wszystkim, jakie akcenty będą tu dominować. Gośćmi Tarra w kawiarni kina Urania byli m.in. dyrektor festiwalu w Cannes Thierry Frémaux i Dieter Kosslick – szef Berlinale. Nie dotarł jedynie Alberto Barbera, dyrektor festiwalu w Wenecji, który miał wykupiony bilet na samolot Malevu – węgierskiego narodowego przewoźnika, który właśnie tego dnia rano zbankrutował. Barbera przysłał jedynie list z przeprosinami i wyrazami solidarności, kończąc go wzniośle: „Niech żyje węgierskie kino!”. Dyrektorzy najważniejszych europejskich festiwali wspólnym głosem mówili – zastrzegając, że nie chcą się mieszać w węgierskie wewnętrzne sprawy – o tym, jak istotny dla demokracji jest film węgierski.

Dziś węgierskie kino nie dostaje już właściwie żadnych dotacji państwowych, a na czele oficjalnej kinematografii jako „komisarz państwowy” stoi od ponad roku Andrew Vajna, hollywoodzki producent węgierskiego pochodzenia, który ma na koncie wyprodukowanie m.in. serii „Rambo” i „Terminator”. Jego zadaniem jest nadanie nowych kierunków węgierskiej kinematografii, czyli, jak się można domyślać, tworzenie filmów w formie bardziej spektakularnych, a w treści bardziej narodowych.