Węgierskie przysmaki na Starym Kleparzu


Wojciech Nowicki w artykule Ro, Węgierskie Specjały. Wełnista świnia kontra korzonek opisuje nową budkę z węgierskimi przysmakami, która niedawno została otwarta na krakowskim Starym Kleparzu:

Pośrodku placu znalazłem budkę pod imieniem Węgierskie Specjały. Nabyłem w niej rozmaite towary, od salami z tej cudownie włochatej świni, jedynej w swoim rodzaju boskiej mangalicy (dwie wersje – łagodna i paprykowa), poprzez salceson wiejski lekko paprykowany, aż po wędzoną kiełbasę z jelenia. Do tego ogórki w zalewie, wydrążone i napełnione kiszoną kapustą, a także czosnek w zalewie, dżem morelowy i, o wstydzie, węgierską odpowiedź na kapitalistyczne wymysły, wysoce uzależniający narodowy napój gazowany traubisoda.

Z westchnieniem ulgi stwierdziłem, że landrynkowy czar traubisody już nie działa, minęły te czasy. Słodkawo kwaśny strzał ogórka z kapustą, chrupiące draże czosnku, szczególnie po wyprawie do Turcji, gdzie obżerałem się podobnymi warzywami, postawiły mnie na nogi: proste i wspaniałe. A potem, potem cóż: zżarłem wszystko. O, mangalico, świnio piękna, kudłata, przewyższająca urodą wszystkie jadalne stworzenia! Bywały już u nas mangalicowe produkty, ale w większości niezbyt dobre. Tym razem poszło prosto w serce: luźne kiełbasy o średnim przekroju, ze sporymi okami tłuszczu – a to znaczy z wybitnym smakiem.

Cieńsza kiełbasa z jelenia też miała nie tak zbitą i suchą konsystencję, do jakiej przywykliśmy; za to zachowała cały smak mięsa, a na dodatek niezbyt silne wędzenie nie zabiło nic z jej istoty. Idealna kiełbasa, a mnie rzadko się zdarza podniecać kiełbasą. W domu – możecie tego nie podejrzewać – mięso jem rzadko. Tę jeleniową będę trzymał na podorędziu. Podobnie jak perfekcyjny salceson, lekki, miękki, lekko paprykowany.

Na kontrę zafundowałem sobie wspomnienie z dzieciństwa, czyli dżem morelowy – prawdziwie słoneczny, taki, jakim na Węgrzech zawsze się zajadam. No i, drogie miłośniczki różnorodności, i wy, dzielnie wspierający je faceci, kupcie sobie dojrzewającą słoninę. Pokrójcie tak cienko, jak się tylko da. Zjedzcie z ciemnym chlebem, może być grillowany. Zapijcie winem. Tyle wam powiem. Zawsze uważałem, że te opowieści o wielkiej kuchni węgierskiej to spora przesada, jednak bohaterska budka z Kleparza udowadnia, że nie muszę mieć racji.

Wynik ostateczny: korzonki dostają punkty za pomysł i staranność, za niektóre smaki, za podanie – ale Włochate Świnie są górą, bo biorą pełną pulę, za pomysł, za jakość, za geniusz węgierski. Również za termiczną obróbkę.

Węgierskie Specjały, Stary Kleparz, kiosk nr 64. Błagam, zostawcie dla mnie odrobinę kiełbasy.